Przygoda na wyspie

Ruszamy w drogę

Kochane Wnuki i Wnuczki, 

wielokrotnie opowiadałem Wam o pobycie na bezludnej wyspie, który przydarzył mi się, kiedy byłem mniej więcej w Waszym wieku. Dobrze wiecie, jakie okoliczności sprawiły, że znalazłem się nagle sam na małej tropikalnej wyspie, więc nie będę się o tym rozpisywał, bo nie o to mi tu chodzi. Chcę bowiem coś Wam wyznać. 

Pamiętacie mój wspaniały domek na drzewie, uczty, które urządzałem z owoców i ryb, oraz małpkę, którą oswoiłem? To wszystko prawda, ale nigdy nie wspominałem o początkach i o trudach, jakie mnie spotkały przy organizowaniu życia na wyspie. Pierwsza noc była najstraszniejsza: przez wyspę przetaczała się potężna burza, z szalejącym wiatrem i deszczem, który nie padał, ale bombardował wyspę ze wszystkich stron. Pioruny były takie, że ziemia drżała, a może faktycznie drżała, bo w tamtym rejonie Pacyfiku często dochodzi do trzęsień ziemi. Byłem przekonany, że zaraz wszystko się przechyli, a ja spadnę w czeluść czarnego, skłębionego nieba i przepadnę. To wszystko jednak działo się tylko w mojej głowie, co uświadomiła mi małpka, która siedziała niedaleko pod liściem i spokojnie skubała jakiś owoc. Właśnie ta małp...

Pozostałe 80% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.

Sprawdź, co zyskasz, kupując prenumeratę.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI