Najdalsza podróż

Ruszamy w drogę

Las spowijała gęsta mgła, która była niezmiennym towarzyszem jesiennych nocy i poranków. Jedynie na Polanie Snów, gdzie zawsze o świcie na krótką chwilę noc spotykała się z dniem, nawet w największych ciemnościach i mgle migotało światło. Było ono tajemnicą dla przypadkowego wędrowca, magią dla poszukiwaczy przygód i domem dla leśnych stworzeń i zwierząt.

To tutaj snute były opowieści, odbywały się narady sów. To tutaj spragnieni po długiej wędrówce przybysze dostawali w progu eliksiry mocy składające się z tysięcy kropel nocnej rosy i szczypty księżycowego pyłu.

Było to jedyne miejsce na ziemi, które znał i kochał Drobinek – najdrobniejszy ze wszystkich świetlików w lesie. Tutaj się urodził, tu razem z siostrą Iskierką i przyjaciółmi przemierzał pobliski las, zaglądając w opuszczone dziuple i rozświetlając ich zagadkowe wnętrza. To dzięki nim, młodym świetlikom, Polana Snów i las wokół niej miały wyjątkową aurę tajemniczości, przeplataną beztroskim chichotem i niemądrymi żartami w postaci podświetlania dmuchawców i udawania duchów – tylko po to, by nastraszyć najmłodsze pokolenie świetlików.
 


Pewnej nocy, gdy rodzeństwo, nie chcąc już słuchać pohukiwania sów na polanie, po raz kolejny udało się na zwiedzanie lasu, stało się coś nieoczekiwanego. Światło Drobinka zaczęło blednąć. Na początku wszyscy myśleli, że to tylko pajęcza sieć przypadkowo zahaczona podczas lotu przyćmiła jego światło. Ale po powrocie na Polanę Snów Iskierka dokładnie obejrzała brata, aby upewnić się, co tak naprawdę się stało. Nie było ani
śladu pajęczyny, ani kropli rosy, ani kurzu, które mogłyby przytłumić światło. Mimo to blask Drobinka wciąż pozostawał słabszy.
– Mędrko, nie wiem, co to może być – szepnęła zatroskana Iskierka, zwracając się do najważniejszej sowy na polanie.
– Cóż, moja droga – westchnęła sowa. – Skoro nic nie przysłania światła, a nadal jest słabe, jedynym wytłumaczeniem jest to, że pigmenty twojego brata otrzymują za mało tlenu. Iskierka zamyśliła się. Doskonale wiedziała, że każdy świetlik posiada pigmenty, które pod wpływem tlenu sprawiają, że świeci.
– Nie rozumiem – westchnęła. – Jeśli tu jest za mało tlenu, to dlaczego wszyscy świecimy niezmiennie, wszyscy oprócz Drobinka?
– Bo zawsze był wątły. Możliwe, że jego pigmenty są słabsze niż wasze, ale tego nie da się zmienić, jedynie większa ilość tlenu może tu pomóc – rzekła sowa.
– Skąd mamy go wz...

Pozostałe 80% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.

Sprawdź, co zyskasz, kupując prenumeratę.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI